Mountain Adventure
Mountain Adventure News
  • Home
  • Wyprawy - Relacje
    • Alpy >
      • Dolomity >
        • Dolomity 2011
        • Antelao
        • Cima Grande di Lavaredo
        • Col Rosa
        • Gran Cir
        • Guglia Edmondo de Amicis
        • Lagazuoi Piccolo
        • Paterno
        • Punta Alpini
        • Punta Col de Varda
        • Punta Fiames >
          • Dimai (IV+)
          • Spigolo Jori (V+)
        • Torre Barancio
        • Torre del Diavolo
        • Torre Margherita
        • Torre Piccola di Falzarego
      • Alpy Julijskie >
        • Jalovec
        • Triglav
    • Tatry >
      • Baranie Rogi
      • Czarny Szczyt
      • Diabla Turnia
      • Dolina Sniezna
      • Durny Szczyt >
        • WHP 3052
        • Motyka (IV) [Durna Gran]
      • Dziadowski Kopiniak
      • Ganek
      • Galeria Osterwy >
        • Pavlin-Kracalik (VI)
        • Via AliNina (VI+)
      • Gerlach
      • Gran Mieguszy
      • Grań Rohaczy
      • Jaworowy Szczyt
      • Kiezmarski Szczyt
      • Konczysta
      • Kopa Popradzka
      • Koscielec
      • Kościołek
      • Lodowa Kopa
      • Lodowy Szczyt
      • Łomnica
      • Mały Lodowy Szczyt
      • Miedziane&Liptowskie Mury
      • Mnich >
        • Droga Klasyczna (IV)
        • Droga Orłowskiego (V)
      • Osobita
      • Ostry Szczyt >
        • Droga Motyki (IV)
        • Droga Haberleina (IV)
      • Posrednia Gran
      • Rysy
      • Rzezuchowa Turnia
      • Slawkowska Kopa
      • Solisko Male
      • Starolesny Szczyt
      • Strzelecka Turnia
      • Szarpane Turnie
      • Szatan
      • Szatania Przełęcz
      • Swinica
      • Tupa
      • Wielicka Baszta
      • Wielka Granacka Baszta
      • Wielka Szarpana Turnia
      • Wolowa Turnia
      • Wschodni Szczyt Widel
      • Wysoka >
        • Droga normalna
        • Droga Motyki (IV)
        • Korona Wysokiej
      • Zadni Kościelec
      • Zamarła Turnia
      • Zabi Kon >
        • wschodnia gran (II)
        • Droga Haberleina (IV)
      • Żłobisty Szczyt, Rumanowy Szczyt
      • Żółta Turnia
  • Pogoda
  • WEBCAM
  • Mapy OnLine
  • Linki
  • Kontakt

[29.01.2017]
Tekst: Łukasz Misiakiewicz

Świnica (Svinica 2301 m n.p.m.)
droga: Północny Filar (IV+)

Picture
 wydarzeniach na zachodniej ścianie Łomnicy głowa zdążyła już trochę ochłonąć i coraz bardziej „ciągnęło wilka do lasu”. Pogoda w Tatrach od dłuższego czasu była świetna, ale warunki na mikstowe wspinanie zaczęły się dopiero robić. Przełomem był ostatni tydzień stycznia, gdy zaczęły padać zimowe klasyki, a na portalach czytało się sformułowania: „Napierać – śniegi alpejskie”, „warun jak w Chamonix”, „kto może niech napiera – warun atomowy!”.
 
Za sprawą lodospadu na Kadzielni nie mogłem co prawda narzekać na deficyt dziabania, poznałem też nowych ludzi, ale jakoś nie mogliśmy się zgrać na wyjazd w Tatry, a słoneczny weekend zbliżał się wielkimi krokami. Na szczęście wszystko zaczęło się ładnie układać…
 
Umawiam się z Jackiem, który wyraził gotowość bojową na niedzielę. W planie akcja na Słowacji. W piątek odzywa się też Andrzej, z którym już wcześniej rozmawialiśmy o zimowych planach. Proponuje, by w sobotę wspólnie podziałać na lodach w Białej Wodzie. Lepiej być nie mogło! Kombinuję na szybko jakiś nocleg i pakuję plecak.
 
Na parkingu w Łysej spotykam się z Andrzejem oraz Krzyśkiem i we trójkę robimy Kaskady. Pogoda jest rewelacyjna. Po wspinaniu robimy sobie piknik pod wiatą i zaczynamy myśleć o jutrzejszym dniu. Chłopaki chcą robić filar Świnicy, na którym, jak się dziś dowiedzieliśmy od poznanych wspinaczy, warunki są wyśmienite. Mają nawet zarezerwowane 3 miejsca w Muro na dzisiejszą noc. Pojawia się jednak problem, bo Krzyśka ewidentnie dopada jakieś choróbsko i on sam podaje w wątpliwość, czy w ogóle będzie w stanie zwlec się jutro z łóżka.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty, uważamy, że najlepszym wyjściem z tej sytuacji będzie jak wszyscy nastawimy się na łojenie Świni, a jutro, w zależności od samopoczucia kolegi, zdecydujemy, czy idziemy na dwie „dwójki”, czy jedną „trójką”. Jacek początkowo kręci nosem, słysząc w słuchawce te nowiny, ale ostatecznie przystaje na propozycję, oznajmiając, że z samego rana zamelduje się pod schroniskiem.
 
Po przepaku, już przy świetle czołówek, ruszamy we trzech w stronę Murowańca. Trochę to wszystko przewrotne, bo jeszcze niedawno zarzekałem się, że nawet siłą mnie nikt na Halę nie zaciągnie, a teraz idę sam, w dodatku z bananem na twarzy. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że niektórzy nie zaliczą mi szczytu, po akcji ze schroniska, ale co tam – przynajmniej się piwa w dobrym towarzystwie napiję!
 
Rano okazuje się, że choroba pokonała Krzyśka, więc pakujemy szpej dla trójkowego zespołu, resztę deponujemy, jemy szybkie śniadanie i ruszamy w kierunku Świnicy.
Pod ścianą jeden zespół już zaczyna, a dwa kolejne szykują się do startu. My, w odróżnieniu od nich, zaczynamy wariantem przez zacięcie z lewej strony filara, także nie będziemy wchodzić sobie w paradę.
 
Jacek zaczyna pierwszy wyciąg, który w zimie wyceniany jest na 4+. Jest on wymagający i oferuje dużo wspinania w wyrównanych trudnościach jednak najwięcej emocji dostarcza nam znajdująca się ok. 40m od startu, duża płyta, którą musimy przetrawersować. Teren wymaga tu precyzyjnego stawania na przednich zębach raków, a gładka skała uniemożliwia klinowane dziaby, także miejsce jest bardzo czujne. Powyżej, przy wyjściu z zacięcia, trudności już znacznie odpuszczają, jednak i tak całość (ok. 65m) zabiera nam dużo czasu, przez co musimy znacznie podkręcić tempo, jeżeli chcemy myśleć o zajęciu pole position na filarze.
 
Kolejne, łatwiejsze odcinki praktycznie przebiegamy, wykorzystując po drodze wariant przez ciekawy kominek i na siodełku pod spiętrzeniem filara jesteśmy już na czele stawki.
Andrzej ciśnie kolejne metry, łącząc wyciągi i ściąga nas do stanu na wygodnej półeczce. Jest to według mnie chyba najbardziej estetyczny odcinek naszej drogi, oferujący bardzo przyjemne, zróżnicowane wspinanie. Następny wyciąg również jest ciekawy - prawdziwie alpejskie śniegi dają wielką frajdę ze wspinania, a wielkie, połogie płyty, które sądząc po śladach, większość zespołów omija z prawej, są dla nas dodatkową atrakcją.
 
W ten sposób dochodzimy pod tzw. kominek wyjściowy i zmieniamy się na prowadzeniu. Start jest lekko nawieszony, jednak główna trudność wynika z faktu, że kominek jest tu bardzo wąski i trzeba dobrze się poskładać, by się w nim nie zaklinować. Miejsce to pokonuję bez większych problemów, jednak kilka metrów wyżej zatrzymuje mnie próg. Przymierzam się do niego frontalnie i gdy wydaje się już, że pójdzie gładko wykrusza mi się lód spod dziaby i w ostatniej chwili ratuję się, by nie polecieć.  Trochę to studzi moje zapędy, przez co do kolejnych prób podchodzę, chyba aż nazbyt ostrożnie, więc nic z tego nie wynika. W rezultacie stwierdzam, że bez sensu tracić tu czas, toteż zmieniam się z powrotem z Andrzejem, który po dość ekwilibrystycznym początku, sprawnie idzie dalej, pokonując próg, który tak napsuł mi krwi. Powyżej kominek jest już dużo łatwiejszy i szybko wychodzimy na otwarty, śnieżny teren, gdzie zwijamy jedną żyłę i kontynuujemy do szczytu na lotnej.
 
Po 5h 30 min wychodzimy z mroku i stajemy na taternickim wierzchołku Świnicy, oświetlonym promieniami zachodzącego powoli słońca. Ciesząc się, że i nam udało się uszczknąć coś z tej dzisiejszej lampy, robimy sobie pamiątkowe zdjęcie na szczycie, dzielimy się ostatnim łykiem wody i zaczynamy zejście w kierunku Świnickiej Przełęczy i dalej, żlebem wprost do doliny.
 
Jeszcze przed zmrokiem dochodzimy do Murowańca, gdzie robimy przerwę na uzupełnienie płynów, których mieliśmy dziś zdecydowany deficyt i w świetle czołówek zaczynamy zejście do Brzezin. Po drodze spotkamy pewnego znanego instruktora, który jadąc wprost z Kilimanjaro utknął w zaspie. Długo tam walczyliśmy próbując wypchnąć auto z powrotem na drogę, ale mam wrażenie, że ostatecznie zakopaliśmy je jeszcze bardziej. Chcieliśmy pomóc, a wyszło jak zwykle…


Powered by Create your own unique website with customizable templates.